poniedziałek, 16 listopada 2009

ANTYFASZYZM DZIENNIKARZA WYBORCZEJ


Jednym z obelżywych akcentów związanych z próbami rozbijania przez środowiska lewackie marszu patriotycznego organizowanego 11 listopada przez narodowych radykałów, był równie komiczny jak i odpychający artykuł „redaktora” naczelnego stołecznego wydania Gazety Wyborczej niejakiego Seweryna Blumsztajna pt. „Moi narodowi bohaterowie”. Osoba ta w prowokacyjnych i przewrotnych słowach stwierdza, że w tym tak ważnym dla Polski dniu jakim jest rocznica odzyskania niepodległości jego osobistymi narodowymi bohaterami są lewacy z antify, do których to pustych głów strzelił pomysł, by zablokować pochód zorganizowany przez ruch narodowy. Blumsztajn w kolejnych frazach roztkliwia się nad społecznością „antyfaszystów” czyniąc im chwalebne pokłony jako jedynym rozsądnym, którzy tego dnia postanowili nie dopuścić do przemarszu ulicami stolicy tych „złych faszystów”. Już pomijamy tutaj fakt, że tak z pozoru broniący pokoju i demokracji człowiek Agory demaskuje swoje prawdziwe oblicze kierując peany w stronę lewackich bojówkarzy, którzy powszechnie słyną ze „zwalczania faszyzmu” poprzez ataki przy użyciu niebezpiecznych narzędzi oraz brutalne pobicia sympatyków ruchu narodowego oczywiście w proporcjach kilku na jednego. To nic nowego u „orędowników walki z brunatną przemocą”, którzy pod pozorem walki z totalitaryzmem niosą pod pazuchą kolejny system ucisku i przemocy. Mieliśmy już w historii współczesnej Europy takie jedno państwo tworzone w 100% przez bojowych antyfaszystów – nazywało się NRD i było najbardziej policyjnym państwem powojennej Europy z niezwykle rozbudowanym aparatem ucisku. U Blumsztajna uderza inna rzecz – otóż zachwyca się on odwoływaniem się przez lewaków do haseł przedwojennych „antyfaszystów” w stylu „No pasaran”. Jak wiadomo hasła te używane były przez komunistycznych i anarchistycznych bojowników z czasów wojny domowej w Hiszpanii, którzy to dopełnili się licznych na ludności cywilnej i Kościele Katolickim plądrując kościoły, mordując księży, gwałcąc zakonnice, a przy tym wielu z nich uważało Stalina (człowieka, który popełnił niezliczoną ilość zbrodni na Narodzie Polskim) za swojego wybawiciela i wodza. Autor omawianego paszkwilu w ten sposób wymierzył nam – Polakom, tak doświadczonym przez reżim komunistyczny – siarczysty policzek – o ile nie użyć tu dosadniejszych sformułowań. Artykuł ten jednak w jasny sposób pokazuje do jakich metod, wartości i spadkobierców odnoszą się dzisiejsi „bojownicy z faszyzmem”.