środa, 30 września 2009

KOSOWO JEST SERBSKIE!!


Jedną ze spraw ze światowej sceny politycznej jaka nas na tym blogu będzie interesować jest problematyka Kosowa. Jednoznacznie wyrażamy sprzeciw przeciwko oderwaniu tej historycznej serbskiej prowincji od macierzy i uczynienia z niej „niepodległego państwa Kosowo”, kontrolowanego całkowicie przez Albańczyków. Kosowo jest tym dla Serbii czym dla Polski Wielkopolska – kolebką państwowości na stałe związaną z tradycją i kulturą tego kraju. Na naszym blogu postaramy się na bieżąco informować o aktualnej sytuacji tej serbskiej prowincji. W tym miejscu chcielibyśmy przytoczyć kilka faktów historycznych podkreślających znaczenie Kosowa dla serbskiej państwowości. Serbowie zaczęli przybywać do Kosowa już pod koniec VI wieku n.e. W tym czasie nie istniał żaden serbski organizm państwowy i do drugiej połowy XII wieku znajdowało się najpierw we władaniu Bułgarii, a następnie Bizancjum. Począwszy od 1180 r. władcy serbscy z dynastii Nemanićów – kolejno: Stefan Nemanija i Stefan II podporządkowali sobie tą prowincję. Od tego czasu Kosowo stało się centrum politycznym, gospodarczym i kulturalnym Serbii i było zamieszkiwane w większości przez Serbów. W średniowiecznej Serbii stolica znajdowała się na przemian w Prizrenie i Prisztinie. Znamienne jest, że Kosowo posiadało piękną tradycję chrześcijańską, tutaj powstawały liczne klasztory i obiekty sakralne mające ogromne znaczenie dla kulturalnego i religijnego dorobku tego państwa. Klęska Serbów z Turkami w 1389 roku w bitwie na Kosowym Polu otworzyła mroczny rozdział okupacji tureckiej, która trwała pięć wieków. Należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że podczas okupacji tureckiej ludność serbska stawiała opór Turkom i nigdy nie wyrzekła się swojej wiary, w przeciwieństwie do Albańczyków, którzy ochoczo przechodzili na islam i począwszy od XVII wieku byli przez Turków masowo osiedlani w Kosowie stanowiąc przeciwwagę dla chrześcijańskiej ludności serbskiej. Serbia od pierwszej połowy XIX wieku powoli zaczynała odzyskiwać niezależność od Turcji, jednakże Kosowo powróciło do macierzy dopiero w 1913 r. po klęsce Turków w Pierwszej Wojnie Bałkańskiej. Po II Wojnie Światowej w Jugosławii rządzonej przez Josipa Tito Albańczycy z Kosowa uzyskali status autonomicznej prowincji. Wraz z rozpadem Jugosławii nasilał się miejscowy terroryzm ze strony ludności albańskiej oraz tendencje separatystyczne, a prowincję ogarniał coraz większy chaos. Tak zwana Armia Wyzwolenia Kosowa była ściśle powiązana z albańską mafią jedną z potężniejszych tego typu struktur na świecie. W 1999 roku Serbowie próbowali bronić Kosowa przed albańskim terroryzmem, jednak mająca już wtedy szczątkowy charakter Jugosławia (składająca się już tylko z Serbii i Czarnogóry) została w nikczemny sposób zbombardowana przez NATO, które to ujęło się za Albańczykami. W 2004 r. doszło do serii bandyckich napadów na ludność serbską ze strony Albańczyków przy okazji paląc i bezczeszcząc co najmniej kilkadziesiąt cerkwi. Jednak tym razem świat nie reagował.
W 2008 r. Albania uzyskała niepodległość, stając się jednocześnie jednym z najbiedniejszych państwa w Europie, którego gospodarka praktycznie opiera się na szarej strefie – przemycie narkotyków, handlu bronią, prostytutkami i organami ludzkimi.
Prawdziwi polscy patrioci nigdy nie pogodzą się z utratą przez Serbię kolebki jej państwowości i jej tak zwanej „niepodległości” sterowanej przez muzułmańskie albańskie struktury mafijne.

EURO ZAMIAST ZŁOTÓWKI? - NIE, DZIĘKUJĘ…


Śledząc rodzime media można dojść do wniosku, że po kolejnym po wejściu do Unii Europejskiej elementem modernizacji zwiększający jej postęp, modernizację i dobrobyt jest wprowadzenie do polskich portfeli wspólnej europejskiej waluty euro. Wskazuje się na same superlatywy – polskim przedsiębiorcom eksportującym do państw członkowskich Unii będzie się łatwiej handlowało, Polacy wyjeżdżając na wakacje do Włoch czy Grecji nie będą musieli wymieniać waluty, będziemy ciałem jednego mocnego organizmu monetarnego … czyli w sumie po co nam ta nasza archaiczna polska złotówka? Wgłębiając się jednak w bardziej rzeczowe niż medialna „pro - eurowa” medialna kampania reklamowa źródła widać jak np. artykuły z Gazety Finansowej czy wypowiedzi ekonomistów z Centrum im. Adama Smitha widać czarno na białym, że sprawa ta wygląda zupełnie inaczej, i że w naszym interesie narodowym leży utrzymanie złotówki. Na sam początek, żeby zadać kłam współczesnej medialnej nowomowie jakoby sprzeciwy wobec przyjęcia euro były objawem wstecznictwa należy zwrócić uwagę, że takie państwa jak Wielka Brytania, Szwecja i Dania robią wszystko, by zachować własne waluty narodowe. Co nam więc daje utrzymanie złotówki? Posiadając własną walutę Polska prowadzi jednocześnie samodzielną politykę monetarną, a co za tym idzie możemy samodzielnie reagować na sytuacje w światowej gospodarce takie jak kryzys poprzez regulowanie kursu złotówki (np. obniżanie lub podwyższanie jej wartości w zależności od bieżących potrzeb) i w ten sposób mamy samodzielny wpływ na reakcję na różne trendy i zjawiska na rynku. Jak podaje Gazeta Finansowa Bank Anglii poprzez manipulowanie funtem brytyjskim zwiększał atrakcyjność gospodarki i poprzez samodzielne ustalanie kursu waluty zapewnia sobie import surowców po korzystnych cenach. Zręczne manipulowanie wartością waluty narodowej to cenne narzędzie pozwalające na podtrzymanie konkurencyjności gospodarczej kraju. Przyjmując euro przekazujemy kompetencję w zakresie prowadzenia polityki monetarnej Europejskiemu Bankowi Centralnemu, a ten jak wiadomo nie będzie kierował się interesem poszczególnych krajów strefy euro, tylko tzw. „dobrem ogólnym”, przez co stracimy cenne narzędzie obrony i reagowania naszego kraju na różne zjawiska gospodarcze. Należy też zwrócić uwagę, że przyjęcie euro, jak pokazuje doświadczenie krajów, które już zdecydowały się na ten krok, spowoduje wzrost inflacji, a co za tym idzie wzrost cen na podstawowe produkty żywnościowe oraz wywoła realny spadek wartości pensji jakie dostajemy za naszą pracę. Wystarczy spojrzeć na przykład takich państw jak Słowenia i Słowacja, w których po zrezygnowaniu z waluty narodowej nastąpił spadek rozwoju gospodarczego… Logicznym jest więc wniosek, że Polska zamiast wchodzić do strefy euro powinna tak jak Anglia czy Szwecja kurczowo trzymać się swojej waluty.

ANGLIA – ŚPIĄCZKA CZY AGONIA?


Początek września bieżącego roku przyniósł na Wyspach Brytyjskich przyniósł wiadomości o kontrowersjach związanych ze zorganizowaną 9 września w Birmingham demonstracją skierowaną przeciwko ekspansji islamu na Wyspach Brytyjskich. Inicjatorem akcji była nowopowstała Liga Obrony Anglii (English Defence League), a przyczyną rozgłosu stała się regularna bitwa jaka miała miejsce pomiędzy organizatorami demonstracji, a kontrmanifestantami ze skrajnie lewicowej organizacji Razem Przeciwko Faszyzmowi (Unite Against Fascism). Członkowie Ligi Obrony Anglii deklarują chęć obrony tożsamości kulturowej swojego kraju przed postępującą islamizacją życia społecznego jaka od dziesięcioleci ma miejsce na Wyspach Brytyjskich. Grupa ta powstała w związku z wydarzeniami jakie z maja bieżącego roku w podlondyńskim Luton. Wtedy to zorganizowany został „Marsz dla Anglii” stanowiący odpowiedź na organizowane przez muzułmanów protesty wymierzone w brytyjskich żołnierzy stacjonujących w Iraku. Nieoficjalnie sugeruje się Lidze Ochrony Anglii bycie bojówkarską przybudówką Brytyjskiej Partii Narodowej (British National Party)– największego politycznego ugrupowania narodowego działającego na terenie Wielkiej Brytanii, mającego dwóch przedstawicieli w Europarlamencie od czego BNP oficjalnie się odcina. W Anglii tak jak w całym Zjednoczonym Królestwie coraz częściej słychać spotęgowane skutkami kryzysu gospodarczego głosy nawołujące do ochrony tożsamości kulturowej przed ekspansją islamu, na stronie internetowej BNP można przeczytać alarmujące komentarze związane ze stałym wzrostem ludności muzułmańskiej, czy też kwestią nielegalnych imigrantów… jednak należy się zastanowić czy nie jest za późno … Oficjalnie obowiązująca w brytyjskim systemie prawnym oraz lansowana przez media tzw. poprawność polityczna doprowadziła do sytuacji, w której często akcentowana ze strony rdzennych Brytyjczyków duma ze swojej przynależności narodowej czy też wyrażanie niepokojów związanych z postawami ludności muzułmańskiej jest ubierana w etykiety rasizmu i ksenofobii … z drugiej strony mamy do czynienia z doskonale zorganizowaną kilkumilionową ludnością muzułmańską (Pakistańczycy, Arabowie, Kurdowie, Albańczycy, Persowie etc.), która w odróżnieniu od tubylców posiada doskonałe wskaźniki przyrostu demograficznego (nie trzeba przytaczać faktu, że w społeczeństwach zachodnich trójka dzieci stanowi dziś rzadkie maksimum, natomiast w rodzinach muzułmańskich pięcioro – sześcioro dzieci stanowi standard), a często klanowy system rodzinny wzmacnia integrację w obrębie tych grup. Należy również zwrócić uwagę na fakt, że taki stan rzeczy paradoksalnie wspiera brytyjska polityka emigracyjna (podobnie mamy w innych krajach Europy – jak np. we Francji czy krajach Beneluksu), gdzie liczba przyjmowanych imigrantów była niewspółmierna do potrzeb rynku pracy. Muzułmańskie enklawy w Wielkiej Brytanii jak i w całej Europie ze swojej natury mają charakter hermetyczny i zintegrowanie ich z ludnością miejscową bywa wręcz niemożliwe – decydują o tym czynniki religijne, kulturowe (klanowy charakter społeczności muzułmańskich ze swoich założeń często chroni klan przez „wpływami z zewnątrz”)… W Europie już słychać głosy muzułmanów żądających respektowania przez kodeksy prawne ich obyczajów. Szczególnie znaną kwestią jest dążenie przez muzułmanów w kilku krajach naszego kontynentu (m.in. w Anglii i Norwegii) do łagodniejszego traktowania tzw. „zabójstw honorowych” czy przypadkami przemocy rodzinnej. Obserwując tą sprawę z jeszcze jednolitej kultorowo Polski pozostaje zadać sobie tylko pytanie, czy w ogarniętej konsumpcjonizmem, drążonej niskim przyrostem naturalnym oraz często nieelastyczną polityką gospodarczą i społeczną Europie głosy za obroną tożsamości kulturowej są przebudzeniem ze śpiączki, czy też agonalnymi jękami wydawanymi przez zachodnie społeczeństwa.

czwartek, 10 września 2009

Falanga Zielona Góra – kim jesteśmy?


Wchodząc na nasze strony pewnie zastanawiasz się czym jest i co sobą reprezentuję Falanga Zielona Góra … chcielibyśmy w kilku słowach przybliżyć Ci ogólny zarys naszej grupy. Kilka miesięcy wstecz grupa osób o patriotycznych przekonaniach z terenu Zielonej Góry i okolic postanowiło połączyć swoje siły i rozpocząć działalność pod szyldem „Falanga Zielona Góra”. Od tego czasu grupa nieustannie się rozwija pozyskując zarówno nowych sympatyków, jak i zdobywając nowe doświadczenia. Co do samej grupy stawiamy przede wszystkim na jakość, na to co każdy z nas sobą reprezentuje … jak pokazała historia marksistowskie tezy o stawianiu na ilość, która potem rzekomo przerodzi się w jakość okazały się wierutną bzdurą, a w bardziej ludzkim wymiarze – zapaścią gospodarczą i nieszczęściem milionów ludzi… Jacy jesteśmy? Każdy z nas jest inny, często różnią nas zainteresowania, czy poglądy na niektóre kwestie, ale łączy nas przede wszystkim patriotyzm, przywiązanie do Ojczystej Ziemi i jej kultury, poczucie dumy z bycia Polakami i Słowianami, przywiązanie do tradycyjnych wartości cywilizacji grecko-rzymskiej… Chcemy by nasz kraj pozostał suwerenny i rozwijał się pomyślnie w przywiązaniu do tradycji, które są dla niego naturalne. Interesują nas różne dziedziny: sport, ekologia, historia, polityka, gospodarka, jesteśmy również żywo zainteresowani problemami naszego środowiska lokalnego – Zielonej Góry i okolic.. Na naszym blogu będziemy starali się sukcesywnie przedstawiać elementy naszego światopoglądu, komentarze na bieżące wydarzenia polityczne oraz przybliżać naszą działalność w środowisku lokalnym.